Czas w Hogwarcie dłużył się niemiłosiernie. Dni były jak
tygodnie. Złociste liście już dawno opadły z drzew, pozostawiając jedynie
smętne kikuty. Wiatr robił się coraz bardziej lodowaty i porywisty, łamiąc przy
tym gałęzie. Słońce na dobre stłumione zostało przez grubą warstwę chmur, a
deszcz praktycznie nie przestawał padać przez co napęczniała ziemia wypluwała
nadmiar wody, tworząc nieprzyjemne błoto. Była to jedna z najgorszych jesieni jakie pamiętali uczniowie. Tak więc mało kto wychylał się zza bezpiecznych
murów zamku. Ron wrócił ze szpitala, wyzdrowiał dość szybko, jednak nadal
chodził nieprzytomny. Trzymał się z boku i nikomu nie wcinał, co bardzo
pasowało Hermionie. Nauczyciele dawali popalić, wszystkim siódmoklasistom.
Wypracowanie za wypracowaniem. Do znudzenia. Wszyscy niechętnie przesiadywali w
bibliotece w poszukiwaniu niezbędnych informacji. Chyba w całej historii tej
szkoły nie było takiego tłoku w tym miejscu. Madame Prince, bibliotekarka,
dostawała białej gorączki przez nieporządek i hałas nad którym nie mogła
zapanować. Nawet Hermiona w tym momencie miała dość nauki. Cały czas wszyscy
prosili ją o pomoc w zadaniach. Sytuacja z Draco była dla niej bardzo niejasna.
Kilka razy potajemnie spotykali się, najczęściej nocą. Zawsze kończyło to się
na namiętnych pocałunkach, jednak nic poza tym. W szkole ze sobą nie
rozmawiali, tylko wymieniali dłuższe spojrzenia, ale tak by nikt nie zauważył.
Oboje bardzo chcieli do siebie podejść, niestety żadne z nich, nie wiadomo dlaczego, bało się. Często pisali ze sobą listy, za pośrednictwem sowy, które
jednak w większości ograniczały się do umówienia godziny i miejsca na ich
,,schadzkę". Gryfonka siedziała na czerwonej sofie w pokoju wspólnym i
czytała swoją ulubioną książkę. Cieszyła się, że ma już odrobione wszystko na
jutrzejszy dzień i może się odprężyć. Nagle poczuła, że ktoś siada obok niej.
Podniosła niechętnie wzrok znad kartek. Zobaczyła szczupłą dziewczynę o kruczoczarnych włosach i dużych oczach tego samego koloru. Miała mocno opaloną skórę
i uśmiechała się bardzo słodko. Granger wiedziała o co jej chodzi.
-Hej, Miona, koleżanko! Mam taką sprawę... Mogłabyś sprawdzić moje wypracowanie na transmutacje?- Powiedziała przesadnie miłym głosem.
Brunetka miała dość ciągłego spełniania czyjś próśb! Od kilku tygodni ciągle wszystkim pomaga! A kiedy ktoś jej pomoże?! Hamulce jej puściły, nie miała zamiaru psuć sobie wieczoru jakimiś marnymi wypocinami! Ona sobie dawała sama radę i inni też powinni! Nie była ich służącą, żeby sprawdzam im zadania po 10 razy dziennie!
-Nie!- Krzyknęła do dziewczyny, wstała i zwróciła się do reszty osób w pomieszczeniu-Słuchacie idioci! Jeśli ktoś jeszcze podejdzie do mnie z tą samą prośbą, to przysięgam, że rzucę na tą osobę Drętwotę i wpakuje wypracowanie do gęby!- Wszyscy wbijali w nią wzrok. Jednak ostatnio często zdarzały się u niej takie wybuchy.
Hermiona rzuciła swoją ukochaną książkę do kominka, a tam ogień wesoło zaiskrzył. Wyszła jeszcze pośpiesznie na korytarz, nie patrząc na innych. Mijała kolejne zakręty, nawet nie myślała gdzie idzie. Po prostu chciała się wyrwać stamtąd. Jej twarz nie wyrażała uczuć. Czuła jak buzują w niej emocje. Nie chciała dawać się wykorzystywać, jak jakieś naiwne dziecko. Ludzi za dużo sobie pozwalali. Usiadła na podeście jakiegoś pomnika i wpatrywała się bezcelowo w ścianę. Nie wiedziała je to jej zajęło czasu. Na dworze już na dobre się ściemniło, a ona nigdzie się nie wybierała. Musiały ulecieć najpierw z niej emocje. Powoli się uspokajała, chociaż nie żałowała swojego wybuchu. Nagle poczuła silne szarpnięcie za ramię. Odwróciła się panicznie, jednak gdy ujrzała srebrne tęczówki Malfoy'a, trochę złagodniała. Stał nad nią i cały czas patrzył w oczy.
-Słucham?- Spytała po chwili milczenia, widocznie zdezorientowana.
-McGonagall cię wzywa.-Odparł beznamiętnie i złapał ją za rękę, ciągnąc w stronę gabinetu.
Dziewczyna nie protestowała, bardzo lubiła jego dotyk i nigdy nie mogła mu się oprzeć. Chociaż zastanawiała się czego może od niej chcieć profesorka. Chłopak szedł bardzo powoli, nie śpieszyło mu się nigdzie. Nic nie mówił, ani nie patrzył na nią, ale nie puszczał jej dłoni. Jego skóra byłą jeszcze bardziej zimna i blada niż zazwyczaj. Chociaż był to przyjemny chłód. Taki jak mroźniejszy wiaterek w upalny letni dzień, bez którego można oszaleć. Gdy już dochodzili do drzwi, chłopak rzucił, niby od niechcenia jednak zerknął na nią kątem oka.
-Swoją drogą, dałaś niezłe przedstawienie dzisiaj w waszym pokoju wspólnym. Wyrabiasz się kotku.
-Skąd o tym wiesz?- Spytała całkowicie zaskoczona dziewczyna.
-Kochanie, mam swoich tajnych agentów.
-Śledzisz mnie?-Powiedziała już bardziej zalotnie,
-Może.-Uśmiechnął się łobuzersko i otworzył przed nią drzwi do pomieszczenia.
Ostatnio Hermiona bardzo często tu trafiała i zazwyczaj właśnie w towarzystwie Draco. Tym razem, jednak było tu inaczej. W pokoju był tłum nieznanych ludzi, przez co było dość duszno, niektórzy z nich mówili nawet po innym języku. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani i mocno gestykulowali. Jednak gdy dostrzegli dziewczynę zamilkli i wpatrywali się w nią. Gryfonka spojrzała pytająco na blondyna ten jednak również był zdezorientowany. Obok myślodsiewni stała zatroskana dyrektorka. Spojrzała zdziwiona na to, że uczniowie nadal trzymali się za ręce, ale nie chciała teraz sobie tym głowy zawracać. Wskazała im dwa brązowe krzesła naprzeciw jej ozdobnego biurka i sama usiadła na fotelu. Patrzyła na brunetkę smutnym i łagodnym wzrokiem. Nie wiedziała jak ubrać w słowa to co ma do przekazania. Hermionie zaczęło szybciej bić serce, a oddech stał się nie równomierny, nie miała pojęcia co zaraz usłyszy, jednak bardzo się obawiała. Nastała głucha cisza, która po chwili stała się nie do zniesienia. Z pomocą przyszedł chłopak, który zdenerwowany brakiem wyjaśnień spytał się nauczycielki.
-Powie coś pani, czy będziemy tak siedzieć i patrzeć sobie w oczy?-Minerwa zignorowała jego brak kultury.
-Hermiono. Mam dla ciebie złą wiadomość.Twoi rodzice nie żyją... Zostali zamordowani dzisiaj rano. Przykro mi.
Granger ścisnęła bardzo mocno dłoń towarzysza. Z tymi słowami coś w niej pękło, jakaś mała, za to bardzo ważna cząstka jej serca. Siedziała tak po prostu, dopiero teraz zaczynała dochodzić do niej ta wiadomość. Z jej oczu zaczęły spływać gorące łzy, jednak twarz pozostawała niewzruszona. Czuła jak cała się w środku rozpada, kawałek po kawałeczku. To było coś nie do zniesienia. Nigdy wcześniej nic jej tak nie zabolało. Widziała, że profesorka coś do niej mówi, jednak te słowa były dla niej nieme. Chwyciła swoją różdżkę, która była w tylnej kieszeni spodni. Jednym ruchem teleportowała się na błonie szkolne. Usiadła pod tym samym drzewem co w tedy z Draco. Nie przeszkadzał jej porywisty, zimny wiatr i ulewny deszcz. Cały czas w głowie huczał jej łagodny głos matki. Przypominała sobie wspaniałe chwile z jej dzieciństwa. Nie wiedziała czemu, ale patrzyła na to wszystko z boku, to nie ją podnosił tata by zawieszać bombki na choinkę, to nie ona pomagała mamie przy obiedzie. Czuła, ze nie jest już tą samą dziewczynką co kiedyś. Jednak nadal nie mogła poradzić sobie ze świadomością, że już ich nigdy nie zobaczy. Tak wiele miała im do powiedzenia. Uniosła głowę do góry i krzyknęła bez celu. To było okropne. W jednej chwili straciła wszystko co dla niej ważne, całą jej rodzinę. To nie miało tak być. To właśnie dla nich Hermiona chciała być dobra, być najlepszą uczennicą i zawsze postępować słusznie. Teraz to wszystko straciło sens.
Jeden błysk i pojawił się obok niej blondyn. Nie spodziewała się go tutaj, raczej trzymał się z daleka od takich sytuacji. Usiadł obok niej i mocno ją przytulił. Dziewczyna nie odwzajemniła uścisku, tylko nadal pusto wpatrywała się w przestrzeń.
-Przykro mi.- Szepnął delikatnie.
Sam się sobie dziwił. Gdyby to był ktokolwiek inny, w życiu nie zdobył by się na takie zachowanie.
-Nie kłam! Wcale nie jest ci przykro! Oni byli dla ciebie nikim! Kolejni głupi mugole, niepotrzebni nikomu! Nic nie znaczące karaluchy! Zabiłbyś ich bez mrugnięcia okiem! Nie jest ci przykro bo ty nic nie czujesz! Ty kurwa nigdy nic nie czujesz!- Hermiona go odepchnęła, wstała i zaczęła krzyczeć w niebo głosy. Wiedziała, że chłopak mówił tak tylko, a to na prawdę nic nie znaczyło. On był mordercą, żadna śmierć nie była dla niego przykra. Oswoił się z nią.
-Dobrze! Co mam Ci powiedzieć?! Że oni mnie nie obchodzą?! Mam ich gdzieś rozumiesz! To jest prawda, nigdy nic nie czuje! Taki już jestem! Przynajmniej nie siedzę i nie ryczę przez jakiś mugoli!- Chłopak również zaczął krzyczeć. Jednak skłamał mówiąc, że NIGDY nie ma uczuć. Była tylko jedna osoba która wywoływała u niego emocje, była nią właśnie ta drobna brunetka stojąca przed nim.
-To powiedz mi do cholery, co mam zrobić, żeby też nic nie czuć!-Dziewczyna nie wytrzymała i rzuciła się w ramiona chłopaka. Ścisnęła go tak mocno, że aż przez chwilę zabrakło mu tchu.- Draco to boli..-Wyszeptała cicho nadal nie przestając łkać.
Malfoy poczuł mocne ukłucie w sercu. Nie chciał by dziewczyna płakała. W tym momencie był skłonny zrobić wszystko, by choć trochę jej ulżyć.
-Mam pomysł.-Powiedział smutno i nie czekając na jej reakcję teleportował ich do domu dziewczyny. Byli poza terenem szkoły więc to zaklęcie działało. Hermiona puściła chłopaka z objęć i rozejrzała się po swoim dzieciństwie. Ich oczom ukazał się jakby kadr z życia. Niedokończone śniadanie na stole i przewrócona filiżanka z herbatą. Tak jakby ktoś w pośpiechu uciekł. Dziewczyna mogła wręcz poczuć ich obecność. Gdzie nie spojrzała widziała wspomnienia z dzieciństwa. Zdjęcia na kominku, dyplomy na ścianach. Poczuła jeszcze większe ukłucie w sercu. Zjechała oparta o ścianę na ziemię i zakryła oczy dłońmi.
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?- Dziewczyna powiedziała to głosem pełnym goryczy i żalu, aż Draco przeszły ciarki. Spojrzał na nią smutnym wzrokiem po czym podał swoją różdżkę.
-Spal to.-Odparł chłodno, patrząc jej głęboko w oczy.
-Nie rozumiem..
-Spal ten budynek. Wyobraź sobie, że to twoja przeszłość, twoja rodzina, dzieciństwo. Poczujesz się lepiej.- Chwycił jej dłoń i zacisnął palce na patyku.
-Ja..Ja nie mogę.
-Czemu nie ? Nikt Ci przecież nie zabroni. Kochanie, ze mną możesz wszystko. Proszę Cię, zrób to dla mnie.- Mówił do niej jak do dziecka, gładząc przy tym delikatnie jej policzek. Ocierał rękawem gorzkie łzy, a ona ściskała różdżkę w ręku. Pocałował ją jeszcze lekko w kącik ust. Dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Bała się stracić te wspomnienia, były jedynym co jej pozostało po rodzicach, jedynym co ją łączyło z przeszłością. Jednak ten okropny ból który czuła w sobie, był nie do zniesienia. Teraz, była w stanie zrobić wszystko, tylko, żeby przestać cierpieć. Wstała zamachnęła się i wymówiła, a raczej wykrzyczała formułkę zaklęcia.
-Incendio!
Momentalnie cały fotel, potem sofa, podłoga i stół stały w płomieniach. Dziewczyna wpatrywała się beznamiętnie w spustoszenie jakiego doznała, a chłopak był dość zadowolony. Od jej źrenic odbijał się widok ognia. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w charakterystyczny odgłos płonących przedmiotów. Była to jak melodia kołysząca cię do snu, w burzliwą noc. Poczuła jak otula ją jego buchające ciepło. Nawet na twarzy chłopaka można było dostrzec lekkie rumieńce. Łzy przestały płynąc, a ona się powoli uspokajała. Była taka słaba i pusta od środka. Nikomu nie była potrzebna, do niczego przywiązana. Jej chłopak ją zdradził, rodzice nie żyją, a z przyjaciółmi coraz częściej się kłóciła. Wtedy usłyszała opanowany jak zawsze głos Draco.
-Zmywajmy się stąd.
No tak, został jeszcze on. W sumie to nie wiadomo co jest pomiędzy nimi. Nie byli sobie obojętni, to jest jedynie pewne. Nie chciała go teraz stracić. Zdała sobie sprawę, że właśnie przekroczyła tą linię mroku, ale nie ma już odwrotu. Za daleko zabrnęła, żeby się teraz cofnąć. Człowiek staję się zły, nie wtedy gdy grzeszy, lecz wtedy gdy to zło, sprawia mu większą satysfakcję niż dobro.
Dziewczyna nie chciała stąd iść, jednak ogień coraz bardziej się rozprzestrzeniał. Podeszła jeszcze ostatni raz do blondyna i pocałowała go bardzo namiętni i łapczywie, po czym przeniosła ich z powrotem na błonie. Odeszła do swojego pokoju, bez słowa.
_________
Hej! Wczoraj nic nie dodałam, ale tata ciągle brał mojego laptopa. -.- Za to post macie dwa razy dłuższy od poprzedniego! Jestem z niego średnio zadowolona, boję się, że jest zbyt drastyczna ta zmiana i taka niepasująca do całokształtu... No nic, ocenę pozostawiam wam i zachęcam do KOMENTOWANIA!
-Hej, Miona, koleżanko! Mam taką sprawę... Mogłabyś sprawdzić moje wypracowanie na transmutacje?- Powiedziała przesadnie miłym głosem.
Brunetka miała dość ciągłego spełniania czyjś próśb! Od kilku tygodni ciągle wszystkim pomaga! A kiedy ktoś jej pomoże?! Hamulce jej puściły, nie miała zamiaru psuć sobie wieczoru jakimiś marnymi wypocinami! Ona sobie dawała sama radę i inni też powinni! Nie była ich służącą, żeby sprawdzam im zadania po 10 razy dziennie!
-Nie!- Krzyknęła do dziewczyny, wstała i zwróciła się do reszty osób w pomieszczeniu-Słuchacie idioci! Jeśli ktoś jeszcze podejdzie do mnie z tą samą prośbą, to przysięgam, że rzucę na tą osobę Drętwotę i wpakuje wypracowanie do gęby!- Wszyscy wbijali w nią wzrok. Jednak ostatnio często zdarzały się u niej takie wybuchy.
Hermiona rzuciła swoją ukochaną książkę do kominka, a tam ogień wesoło zaiskrzył. Wyszła jeszcze pośpiesznie na korytarz, nie patrząc na innych. Mijała kolejne zakręty, nawet nie myślała gdzie idzie. Po prostu chciała się wyrwać stamtąd. Jej twarz nie wyrażała uczuć. Czuła jak buzują w niej emocje. Nie chciała dawać się wykorzystywać, jak jakieś naiwne dziecko. Ludzi za dużo sobie pozwalali. Usiadła na podeście jakiegoś pomnika i wpatrywała się bezcelowo w ścianę. Nie wiedziała je to jej zajęło czasu. Na dworze już na dobre się ściemniło, a ona nigdzie się nie wybierała. Musiały ulecieć najpierw z niej emocje. Powoli się uspokajała, chociaż nie żałowała swojego wybuchu. Nagle poczuła silne szarpnięcie za ramię. Odwróciła się panicznie, jednak gdy ujrzała srebrne tęczówki Malfoy'a, trochę złagodniała. Stał nad nią i cały czas patrzył w oczy.
-Słucham?- Spytała po chwili milczenia, widocznie zdezorientowana.
-McGonagall cię wzywa.-Odparł beznamiętnie i złapał ją za rękę, ciągnąc w stronę gabinetu.
Dziewczyna nie protestowała, bardzo lubiła jego dotyk i nigdy nie mogła mu się oprzeć. Chociaż zastanawiała się czego może od niej chcieć profesorka. Chłopak szedł bardzo powoli, nie śpieszyło mu się nigdzie. Nic nie mówił, ani nie patrzył na nią, ale nie puszczał jej dłoni. Jego skóra byłą jeszcze bardziej zimna i blada niż zazwyczaj. Chociaż był to przyjemny chłód. Taki jak mroźniejszy wiaterek w upalny letni dzień, bez którego można oszaleć. Gdy już dochodzili do drzwi, chłopak rzucił, niby od niechcenia jednak zerknął na nią kątem oka.
-Swoją drogą, dałaś niezłe przedstawienie dzisiaj w waszym pokoju wspólnym. Wyrabiasz się kotku.
-Skąd o tym wiesz?- Spytała całkowicie zaskoczona dziewczyna.
-Kochanie, mam swoich tajnych agentów.
-Śledzisz mnie?-Powiedziała już bardziej zalotnie,
-Może.-Uśmiechnął się łobuzersko i otworzył przed nią drzwi do pomieszczenia.
Ostatnio Hermiona bardzo często tu trafiała i zazwyczaj właśnie w towarzystwie Draco. Tym razem, jednak było tu inaczej. W pokoju był tłum nieznanych ludzi, przez co było dość duszno, niektórzy z nich mówili nawet po innym języku. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani i mocno gestykulowali. Jednak gdy dostrzegli dziewczynę zamilkli i wpatrywali się w nią. Gryfonka spojrzała pytająco na blondyna ten jednak również był zdezorientowany. Obok myślodsiewni stała zatroskana dyrektorka. Spojrzała zdziwiona na to, że uczniowie nadal trzymali się za ręce, ale nie chciała teraz sobie tym głowy zawracać. Wskazała im dwa brązowe krzesła naprzeciw jej ozdobnego biurka i sama usiadła na fotelu. Patrzyła na brunetkę smutnym i łagodnym wzrokiem. Nie wiedziała jak ubrać w słowa to co ma do przekazania. Hermionie zaczęło szybciej bić serce, a oddech stał się nie równomierny, nie miała pojęcia co zaraz usłyszy, jednak bardzo się obawiała. Nastała głucha cisza, która po chwili stała się nie do zniesienia. Z pomocą przyszedł chłopak, który zdenerwowany brakiem wyjaśnień spytał się nauczycielki.
-Powie coś pani, czy będziemy tak siedzieć i patrzeć sobie w oczy?-Minerwa zignorowała jego brak kultury.
-Hermiono. Mam dla ciebie złą wiadomość.Twoi rodzice nie żyją... Zostali zamordowani dzisiaj rano. Przykro mi.
Granger ścisnęła bardzo mocno dłoń towarzysza. Z tymi słowami coś w niej pękło, jakaś mała, za to bardzo ważna cząstka jej serca. Siedziała tak po prostu, dopiero teraz zaczynała dochodzić do niej ta wiadomość. Z jej oczu zaczęły spływać gorące łzy, jednak twarz pozostawała niewzruszona. Czuła jak cała się w środku rozpada, kawałek po kawałeczku. To było coś nie do zniesienia. Nigdy wcześniej nic jej tak nie zabolało. Widziała, że profesorka coś do niej mówi, jednak te słowa były dla niej nieme. Chwyciła swoją różdżkę, która była w tylnej kieszeni spodni. Jednym ruchem teleportowała się na błonie szkolne. Usiadła pod tym samym drzewem co w tedy z Draco. Nie przeszkadzał jej porywisty, zimny wiatr i ulewny deszcz. Cały czas w głowie huczał jej łagodny głos matki. Przypominała sobie wspaniałe chwile z jej dzieciństwa. Nie wiedziała czemu, ale patrzyła na to wszystko z boku, to nie ją podnosił tata by zawieszać bombki na choinkę, to nie ona pomagała mamie przy obiedzie. Czuła, ze nie jest już tą samą dziewczynką co kiedyś. Jednak nadal nie mogła poradzić sobie ze świadomością, że już ich nigdy nie zobaczy. Tak wiele miała im do powiedzenia. Uniosła głowę do góry i krzyknęła bez celu. To było okropne. W jednej chwili straciła wszystko co dla niej ważne, całą jej rodzinę. To nie miało tak być. To właśnie dla nich Hermiona chciała być dobra, być najlepszą uczennicą i zawsze postępować słusznie. Teraz to wszystko straciło sens.
Jeden błysk i pojawił się obok niej blondyn. Nie spodziewała się go tutaj, raczej trzymał się z daleka od takich sytuacji. Usiadł obok niej i mocno ją przytulił. Dziewczyna nie odwzajemniła uścisku, tylko nadal pusto wpatrywała się w przestrzeń.
-Przykro mi.- Szepnął delikatnie.
Sam się sobie dziwił. Gdyby to był ktokolwiek inny, w życiu nie zdobył by się na takie zachowanie.
-Nie kłam! Wcale nie jest ci przykro! Oni byli dla ciebie nikim! Kolejni głupi mugole, niepotrzebni nikomu! Nic nie znaczące karaluchy! Zabiłbyś ich bez mrugnięcia okiem! Nie jest ci przykro bo ty nic nie czujesz! Ty kurwa nigdy nic nie czujesz!- Hermiona go odepchnęła, wstała i zaczęła krzyczeć w niebo głosy. Wiedziała, że chłopak mówił tak tylko, a to na prawdę nic nie znaczyło. On był mordercą, żadna śmierć nie była dla niego przykra. Oswoił się z nią.
-Dobrze! Co mam Ci powiedzieć?! Że oni mnie nie obchodzą?! Mam ich gdzieś rozumiesz! To jest prawda, nigdy nic nie czuje! Taki już jestem! Przynajmniej nie siedzę i nie ryczę przez jakiś mugoli!- Chłopak również zaczął krzyczeć. Jednak skłamał mówiąc, że NIGDY nie ma uczuć. Była tylko jedna osoba która wywoływała u niego emocje, była nią właśnie ta drobna brunetka stojąca przed nim.
-To powiedz mi do cholery, co mam zrobić, żeby też nic nie czuć!-Dziewczyna nie wytrzymała i rzuciła się w ramiona chłopaka. Ścisnęła go tak mocno, że aż przez chwilę zabrakło mu tchu.- Draco to boli..-Wyszeptała cicho nadal nie przestając łkać.
Malfoy poczuł mocne ukłucie w sercu. Nie chciał by dziewczyna płakała. W tym momencie był skłonny zrobić wszystko, by choć trochę jej ulżyć.
-Mam pomysł.-Powiedział smutno i nie czekając na jej reakcję teleportował ich do domu dziewczyny. Byli poza terenem szkoły więc to zaklęcie działało. Hermiona puściła chłopaka z objęć i rozejrzała się po swoim dzieciństwie. Ich oczom ukazał się jakby kadr z życia. Niedokończone śniadanie na stole i przewrócona filiżanka z herbatą. Tak jakby ktoś w pośpiechu uciekł. Dziewczyna mogła wręcz poczuć ich obecność. Gdzie nie spojrzała widziała wspomnienia z dzieciństwa. Zdjęcia na kominku, dyplomy na ścianach. Poczuła jeszcze większe ukłucie w sercu. Zjechała oparta o ścianę na ziemię i zakryła oczy dłońmi.
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?- Dziewczyna powiedziała to głosem pełnym goryczy i żalu, aż Draco przeszły ciarki. Spojrzał na nią smutnym wzrokiem po czym podał swoją różdżkę.
-Spal to.-Odparł chłodno, patrząc jej głęboko w oczy.
-Nie rozumiem..
-Spal ten budynek. Wyobraź sobie, że to twoja przeszłość, twoja rodzina, dzieciństwo. Poczujesz się lepiej.- Chwycił jej dłoń i zacisnął palce na patyku.
-Ja..Ja nie mogę.
-Czemu nie ? Nikt Ci przecież nie zabroni. Kochanie, ze mną możesz wszystko. Proszę Cię, zrób to dla mnie.- Mówił do niej jak do dziecka, gładząc przy tym delikatnie jej policzek. Ocierał rękawem gorzkie łzy, a ona ściskała różdżkę w ręku. Pocałował ją jeszcze lekko w kącik ust. Dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Bała się stracić te wspomnienia, były jedynym co jej pozostało po rodzicach, jedynym co ją łączyło z przeszłością. Jednak ten okropny ból który czuła w sobie, był nie do zniesienia. Teraz, była w stanie zrobić wszystko, tylko, żeby przestać cierpieć. Wstała zamachnęła się i wymówiła, a raczej wykrzyczała formułkę zaklęcia.
-Incendio!
Momentalnie cały fotel, potem sofa, podłoga i stół stały w płomieniach. Dziewczyna wpatrywała się beznamiętnie w spustoszenie jakiego doznała, a chłopak był dość zadowolony. Od jej źrenic odbijał się widok ognia. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w charakterystyczny odgłos płonących przedmiotów. Była to jak melodia kołysząca cię do snu, w burzliwą noc. Poczuła jak otula ją jego buchające ciepło. Nawet na twarzy chłopaka można było dostrzec lekkie rumieńce. Łzy przestały płynąc, a ona się powoli uspokajała. Była taka słaba i pusta od środka. Nikomu nie była potrzebna, do niczego przywiązana. Jej chłopak ją zdradził, rodzice nie żyją, a z przyjaciółmi coraz częściej się kłóciła. Wtedy usłyszała opanowany jak zawsze głos Draco.
-Zmywajmy się stąd.
No tak, został jeszcze on. W sumie to nie wiadomo co jest pomiędzy nimi. Nie byli sobie obojętni, to jest jedynie pewne. Nie chciała go teraz stracić. Zdała sobie sprawę, że właśnie przekroczyła tą linię mroku, ale nie ma już odwrotu. Za daleko zabrnęła, żeby się teraz cofnąć. Człowiek staję się zły, nie wtedy gdy grzeszy, lecz wtedy gdy to zło, sprawia mu większą satysfakcję niż dobro.
Dziewczyna nie chciała stąd iść, jednak ogień coraz bardziej się rozprzestrzeniał. Podeszła jeszcze ostatni raz do blondyna i pocałowała go bardzo namiętni i łapczywie, po czym przeniosła ich z powrotem na błonie. Odeszła do swojego pokoju, bez słowa.
_________
Hej! Wczoraj nic nie dodałam, ale tata ciągle brał mojego laptopa. -.- Za to post macie dwa razy dłuższy od poprzedniego! Jestem z niego średnio zadowolona, boję się, że jest zbyt drastyczna ta zmiana i taka niepasująca do całokształtu... No nic, ocenę pozostawiam wam i zachęcam do KOMENTOWANIA!
Podoba mi się rozdział. Szkoda że rodzice Hermiony nie żyją:(
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Jagoda:))
ale długa notka :o szok :D
OdpowiedzUsuństrasznie mi szkoda rodziców Hermiony ale kurde kto ich zabił?
mam nadzieję że wyjaśnisz to w późniejszych rozdziałach .
troche szkoda że spaliła ten dom, w końcu to jej dzieciństwo, wspomnienia..
może paląc ten dom, zaczeła nowe życie, bez starych wspomnień?
tak jakoś na myślenie mi się zebrało xd
mimo że troche smutny rozdział, podobał mi się ;)
czekam na next :D
Pozdrawiam M.
Jak zawsze moja kochana M. komentuje :* Chciałam by ten rozdział był smutny, od dawien dawna, planowałam śmierć jej rodziców i ten pożar:P Brzmię jak psychopata? xD Strasznie starałam się by rozdział był dłuższy! Jest ponad 2 razy większy od poprzedniego :P Co do wspomnień się zgadzam-Czysta Karta. Jak pisałam, jej rodzice byli łącznikiem ze ,,starą Hermioną". Zdradzę, że to dopiero początek tragicznych wydarzeń :D
Usuń"Jak zawsze moja kochana M. komentuje :* " - a no za to Cię wielbie xd
Usuńpoczatek tragicznych wydarzeń? brzmi groźnie :D wrrr xd
czekam na kolejną notke :D już się nie mogę doczekac xd
Pozdrawiam M. ( tak, ta Twoja kochana M. xd)
boże . to było cudowne ... nie wiem co mam dosłownie powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, bardzo mnie wciągnął:)
OdpowiedzUsuńHaha.. Wiem, że to pojebane, ale sama zawsze chciałm spalić wszystko za sobą i rozpocząć życie z czystą kartą :D Super, że Hermionie się to udało :3 Rozdział zajebisty i oczywiście czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPS: Dzisiaj powinien się pojawić u mnie nowy rozdział. Też nie będzie wesoły :D ~Łapa
Jej, tu mnie całkowicie zaskoczyłaś... Jej rodzice nie żyją, a ona spaliła cały dom. To w ogóle nie pasuje do Hermiony, ale podoba mi się. Uważam tylko, że troszkę za szybko nastąpiła ta przemiana, ale to Twój blog i ja nie chcę się wcinać;) Szczerze mówiąc zaciekawiłaś mnie tym rozdziałem i czekam na więcej. ;P
OdpowiedzUsuńRozdział no prostu przeszłaś samą siebie. Bardzo mi się podobało *_* nie mogę się doczekać NN :D
OdpowiedzUsuńZostałaś z powodzeniem przyjęta do naszego Dramionowego grona :D
OdpowiedzUsuńZachęcam do zostawienia swej daty urodzin w zakładce "Urodzinki nasze", a także do zagłosowania w konkursie :) Niedługo ruszymy z nowym projektem, który, jak na razie, jest na etapie przygotowywań, lecz mam nadzieję, że do końca tygodnia się z nim uporam ;)
Odwiedzaj Stowarzyszenie od czasu do czasu, żebyś wiedziała, co w trawie piszczy :D
Pozdrawiam, Alex
[Stowarzyszenie-DHL.blogspot.com]
Uwielbiam ♥ pisz dalej bo jesteś zajebistaa ♥
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. I to niemałym. To zadziwiające jak z każdym rozdziałem się rozwijasz. Kiedy spojrzałam na ten rozdział i twój pierwszy nie mogłam nie zauważyć tego kontrastu między nimi. Uwielbiam tego bloga i nic tego nie zmieni ♥ Przemiana Hermiony jest fascynująca i zarazem jakby odpychająca dla mnie, ale właśnie dlatego to mi się tak podoba. Hermiona, która przechodzi na tą mroczniejszą stronę, a nie tak jak na każdym innym blogu - Draco zmieniający się dla Hermiony.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, czasu i pomysłów
Sheireen ♥
Faajnie, ale rzeczywiście nie pasuje do tego bloga. Ale i tak mi się podoba c:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zosia :*
Z góry uprzedzam, że w blogu Hermiona ,,przejdzie" na mroczną stronę. Starałam się jakoś, powoli to zrobić. Jednak czy w ogóle można, powoli stawać się złym?
UsuńTak możliwe, sama miałam coś takiego ale w pewnym momencie zrezygnowałam bo.. człowiek który mnie 'przeprowadzał na ciemną stronę' była strasznie męcząca i głupia. Mój mózg i rozsądek zwyciężyły tylko właśnie dlatego że ona była koniec końców pustą idiotką :/
Usuńemm. pytanie.
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział ? :c
Oh...Boże przepraszam. On miał się pojawić się kilka godzin temu... Myślałam, że opublikowałam, ale coś się zepsuło i dopiero teraz zauważyłam.. Już jest :)
Usuń