czwartek, 20 sierpnia 2015

Nowy blog

Dzięki temu blogu 'Spójrz mi w oczy i dostrzeż w nich prawdę" mój styl pisarski bardzo dojrzał i pozwolił mi na założenie nowego opowiadania o Dramione. Zapraszam wszystkich czytelników, postaram się tam utrzymać podobny klimat co w tym przy jednoczesnym zachowaniu ciągłości, logiki i wartkiej fabuły. Oto opis i link na zachętę.

Sometimes quiet is violent.

Pokój, to słowo, które przejawiało się w Proroku Codziennym bardzo często od czasu zakończenia Bitwy o Hogwart Każdy znalazł własną jego definicję, jedni pogrążyli się w smutku i żałobie, codziennie pamiętając o tych których stracili, inni zrobili krok naprzód i postanowili odnaleźć swoje miejsce budując wszystko od nowa. Większość osób zdecydowało się na powtarzanie ostatniego rocznika w szkole Magii i Czarodziejstwa by dostać się do lepszej pracy. Niestety niespełna pół roku po tamtej tragedii, pośród nieświadomych niczego czarodziejów zaczyna powstawać kolejna krwawa sekta na pogorzeliskach byłych wyznawców Sami Wiecie Kogo. Kiedy tragiczny wypadek ma miejsce w Hogwarcie, nie da się już dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Czy były śmierciożerca, Draco Malfoy jest w to zamieszany? Jak potoczą się jego relacje z Hermiona Granger, która ukrywa swój własny sekret?


Zapraszam chociażby do zajrzenia i przeczytania prologu, bądź pierwszego rozdziału!

środa, 28 sierpnia 2013

Coś nam nie wyszło... cz. II

     Chłopak w blond włosach i stalowych tęczówkach, które wręcz zamrażały wszystko w okół biegł korytarzami tak zawiłymi jak labirynt. Jednak te lata spędzone, za murami tego mrocznego zamku nauczyły go tych zakrętów na pamięć. Dobrze wiedział gdzie szukać, osoby która skradła jego skamieniałe serce, osoby ns której zależy mu bardziej niż na własnym życiu, osoby którą tak bardzo skrzywdził.  Jedna samotna łza spłynęła po jego bladym poliku, delikatnie mieniła się rozgrzanym świetle świec wiszących na ścianach. Jednym szybkim ruchem, starł ją, swoją dłonią. W korytarzu odbijał się rytmiczny stukot jego butów. Biegł po schodach wspierając się balustrady, tak bardzo chciał być znowu blisko niej. Wyszedł na samym czubku wieży astronomicznej. Powietrze przesiąknięte było mrozem, chociaż śnieg tu nie docierał. Jakiś spłoszony szczur uciekł przed nim w zakamarki  murów. 
-Po co tu przyszedłeś? Chcesz mnie zranić jeszcze bardziej?-Wydusiła z siebie drobna dziewczyna siedząca kilka metrów dalej na zmrożonej podłodze.
    Jednak Draco milczał. Stał tam po prostu patrząc się na tył jej pleców i tą burzę ognistych loków. Nie wiedział co zrobić. Każda z czynności, która przychodziła mu do głowy, nie była na tyle dobra. Ścisnął jeszcze bardziej srebrny przedmiot, który był w jego kieszeni. Przypominał mu o uczuciu, które rozrywało go od środka.
    Dziewczyna nagle wstała i podbiegła do niego bliżej, jej oczy kipiały wściekłością.
-Czego kurwa chcesz?! WYNOŚ SIĘ STĄD! NIE CHCE CIĘ WIĘCEJ WIDZIEĆ!-Krzyczała płacząc jednocześnie.
 -Kocham cię.-Odpowiedział po chwili.
    Dziewczyna nic nie odpowiedziała, ale z jej oczu popłynął potok łez zalewający jej otwarte usta.Przed oczami miała obraz jej płonącego domu. Czuła, ze jej serce zaczyna ją od środka zatruwać.
-KOCHAM CIĘ ROZUMIESZ?! Kochałem cię wczoraj, kocham dzisiaj i będę kochał jutro! Przepraszam za to, że raniłem cię tyle razy. Przepraszam, że nie doceniałem twojej miłości. Przepraszam, ze na Ciebie nie zasługuję...
    Chłopak wpił się  namiętnie w jej usta. Poczuł gorące dłonie na swojej lodowatej szyi. Ich pocałunek był głęboki i czuły, ich języki tonęły we łzach obojga.
-Nigdy Cię nie opuszczę.. Słyszysz?-Krzyknął zdyszany Dracon, gdy oderwali się od siebie. Hermiona tylko  pokiwała twierdzą głową i wtuliła się w jego tors. Usiedli opierając się o betonowy słup i patrzyli na otulony białym płaszczem Hogwart. Minęła godzina, a oni nadal siedzieli w ciszy, wtulając się do siebie. Ich oddechy się mieszały, dzieląc się własnym ciepłem z drugą osobą.
-Myślisz, że będziemy kiedyś szczęśliwi?- Spytała gryfonka sięgając po butelkę Whiskey, która leżała w rogu.
-Będziemy, obiecuję.-Odpowiedział po chwili myślenia.
      Blondyn włożył rękę do kieszeni i zaczął nerwowo obracać przedmiot w dłoniach.
-Hermiona.. wiem, że to nieodpowiedni moment, ale mam dla ciebie prezent na święta.
-Mówiłeś, ze nienawidzisz świąt?-Zdziwiła się brunetka
-Ale ty je uwielbiasz...
    Ślizgon wyjął z kieszeni mały przedmiot, który zalśnił w promieniach księżyca. Był to srebrny naszyjnik w kształcie serca przełamanego na pół. Na jednej części był napis ,,Hermiona" i malutki czerwony rubin, a na drugiej ,,Draco" wraz ze szmaragdowym kamieniem.
    Nie czekając na jej reakcję założył jej na szyję wisiorek z zielonym zdobieniem, a samemu ubrał z imieniem wybranki.
-Żebyś pamiętała, że jesteś dla mnie ważna. 
-Mój prezent dla ciebie się spalił pod choinką.-Powiedziała smutno.
-Nic nie szkodzi skarbie.-Odparł ciepło chłopak ocierając kolejne łzy z jej policzków.
   Jednak Hermiona wyciągnęła z kieszeni swoją różdżkę. Chwyciła dłoń ukochanego i przyłożyła patyk do jego nadgarstka, wypowiadając dziwne słowa w łacinie. Nagle chłopak zawył z bólu, a na jego ręce pojawił się czerwony, palący napis, któy po chwili się ostudził i zmienił na czarny.
,,Dopóki śmierć nas nie rozłączy"
    Po chwili Granger zrobiła to samo ze swoją dłonią. 
-Dziękuję..-Wyszeptał do jej ucha pomimo okropnego bólu, który wywołał tatuaż.
    Oboje kochanków zaczęło pić Ognistą Whiskey, dal wpatrywali się w rozgwieżdżone niebo.
-Nie tak wyobrażałem sobie święta..-Zaśmiał się ponuro Draco.
-Ja też..-Westchnęła dziewczyna.

______
HEJ! Powracam do was! Mam nadzieję, że się cieszycie! :*

BŁAAAGAM O KOMENTARZE, BO NW CZY PISAĆ DALEJ!