poniedziałek, 11 marca 2013

Zaklęcie które spowiło duszę.



    Hermiona stała z kamienną twarzą przed dziewczyną pusto się  w nią wpatrując. Jakby miało przywrócić jej to życie.  Wręcz czuła buchające od niej zimno. Wszystko wokół było takie spokojne, aż nienaturalne. Jedynie głuchą ciszę mącił delikatny szloch Ginny, której psychika tego nie wytrzymała. Siedziała pod drzewem wtulając się panicznie w kolana i trzęsąc z przerażenia. Granger jeszcze nigdy w życiu nie widziała jej w takim stanie.  Nawet na wojnie o Hogwart jakoś dawała sobie radę, a teraz nagle takie załamanie?
-Ginny! Ginny! Ginny do cholery jasnej!
   Starsza gryfonka szarpała swoją przyjaciółkę za ramiona, próbując przywrócić jej świadomość, niestety na marne.  Ona nadal nie reagowała. Hermiona wiedziała, że nie może tu zostać, ponieważ ten psychopata nadal może gdzieś tu krążyć.  Jednak młodej Weasley też nie może pozostawić samotnie. Usiadła bezsilnie pod drzewem, ściskając swoją różdżkę w prawej dłoni tak mocno, jakby od tego zależało jej życie. Chociaż w sumie, to właśnie tak było. Ten mały patyczek był największym skarbem każdego czarodzieja.
   Granger wpatrywała się  w horyzont w nadziei na przyjście pomocy. Nagle dostrzegła bardzo niewyraźną postać pomiędzy drzewami, która powoli się do niej zbliżała. Jej ciało pokryte było czarną peleryną, która zasłaniała również twarz. Brunetka wstała jak oparzona.
-Nie…. Nie zbliżaj się do… do mnie! O…o…ostrzegam Cię!
   Zrobiła wszystko co mogła, by jej głos był groźny i pewny. Jednak brzmiało to bardziej jak błaganie, niż rozkaz.
   Postać nadal się zbliżała, teraz ją już wyraźniej widziała. Każdy jej krok był spokojny i stanowczy, wręcz nienaturalny. Jakby płynął, zamiast iść.  Jego ciemna peleryna delikatnie powiewała na wietrze, idealnie komponując się z otoczeniem. Dziewczyna coraz bardziej się denerwowała, a każda komórka jej ciała przepełniona była strachem. Wymierzyła w nieznajomego różdżkę, a jej dłoń trzęsła się niewyobrażalnie.  Postać zatrzymała się jakieś 10 metrów od niej. Zdjął kaptur, ujawniając przy tym swoją twarz. Miał długie, kruczoczarne włosy, które były spięte w grubego warkocza.  Oczy również miał smolistego koloru, tak mocno, że nie możliwym było odróżnienie źrenicy od tęczówki.  Wszystko to bardzo kontrastowało z papierową twarzą, która pokryta była licznymi, drobnymi zmarszczkami, dodając mu przy tym powagi. Był dość postawny, jednak wysokim wzrostem nie mógł by się pochwalić.  Patrzył na nią łagodnie, a w jego oczach tańczyły wesołe iskierki.
   -Nic Ci nie zrobię Hermiono. Nie jestem twoim wrogiem.- Powiedział skrajnie spokojnym głosem.
   -Skąd znasz moje imię?!
  -Znam Cię lepiej, niż ty sama. Przykro mi z powodu śmierci twoich rodziców. Mam jednak dla Ciebie prezent.
    Skinął ręką, a zza jednego z drzew wyłonił się wysoki brunet o zielonych oczach i mocno opalonej skórze, na której lśniły pojedyncze kropelki potu.  Jego twarz wykrzywiała się w pogardliwy uśmieszek.
   -Czy nie uważasz, że mordercy twoich rodziców należy się jakaś kara za jego czyny? Nie chciałabyś zemsty?-Dziewczyna pokiwała przecząco głową, chociaż w  duszy czuła coś całkowicie innego.-Przecież on zabrał wszystko co było dla Ciebie ważne! Twoich kochających rodziców, dzięki którym stawałaś się lepszą osobą.
    Z każdym jego słowem drugi mężczyzna coraz bardziej przybliżał się do dziewczyny, która stała już oparta o drzewo, wpatrując  się ze strachem w obu nieznajomych, którzy jednak wydawali się ją znać. Ostatni raz tak się bała gdy była w Hiszpanii z Draco, gdy zaatakował ich jakiś dziwny stwór. Błagała wręcz w myślach by teraz, aby także jakieś dziwne feniksy przyszły jej na ratunek. Nic jednak takiego się nie wydarzyło.
  -Zrób to moja droga, zaatakuj go. Przecież znasz zaklęcie, wystarczy jeden ruch ręką i świat jest u twoich stóp.
   -Ja..ja nie mogę. To złe.- Wymamrotała zdezorientowana dziewczyna.
   -Kto się sprzeciwi tak potężnej czarownicy jaką jesteś ty? –Odpowiedział z nadzieją czarnowłosy.
   -Pamiętam jak błagali mnie, nie tyle co o życie, a o śmierć. Jak powoli tracili siły i zmysły przez bolesne zaklęcia. Ten ich żałosny krzyk cierpienia.-Wycedził młody mężczyzna, który był już tylko o kilka kroków od niej.
    W tym momencie Hermionie puściły hamulce. Poczuła jak jej paniczny strach przeradza się w niekontrolowany gniew, który po chwili, wypełnił ją całą. Nie myślała nad tym co robi, to po prostu się działo. Bestialskie odruchy, poniekąd zwierzęca intuicja. Dziewczyna nawet nie pamiętała kiedy wypowiedziała formułkę niewybaczalnego zaklęcia, a jej ręka powędrowała ku mordercy jej rodziców. Magiczny promień zwalił go z nóg, a twarz krzywiła się w cierpieniu. Starszy nieznajomy patrzył na wszystko z nieskrywaną radością.
~***~
   Draco siedział na skórzanym fotelu w swoim dormitorium z Blaisem, ściskając w dłoni szklankę whiskey. Rozmawiali o różnych rzeczach. Ważnych i ważniejszych. Jednak na razie w głowie Malfoya było miejsce tylko dla pewnej brązowowłosej gryfonki, której nie widział od tygodnia. Tak naprawdę, to nikt jej nie widział, przesiadywała w swoim pokoju. Ciągle wspominał ich ostatnie spotkanie. To dziwne coś, którego sam  nie mógł nawet opisać.  Była wtedy tak bardzo mroczna i przerażająca.
-Smoku słuchasz mnie?- Spytał po chwili zirytowany Zabini.
-Co? Ta słucham…-Wymamrotał chłopak i puszczając mimo uszu dalsze słowa przyjaciela wszedł do toalety.
    Musiał się jakoś orzeźwić, żeby móc wrócić na ziemię. Potrzebował jakiegoś solidnego kopa w dupę. Podszedł do umywali, odkręcił kurek, z którego po chwili zaczęła lać się zimna woda. Jednym ruchem ręki ochlapał sobie twarz, zamykając oczy. W tym momencie w jego głowie pojawił się przerażający widok. Stał w kałuży krwi, miał nią umazane całe ręce, które paliły go jakby to był żrący kwas. Obok niego wisiało martwe ciało jakiejś dziewczyny. Dostrzegł Hermionę klękającą na ziemi i zwijającą się z bólu. Nad nią stali dwaj mężczyźni i śmiali się głośno z tego. Krzyczał, próbował coś zrobić, jednak z jego gardła nie wydobywał się żaden dźwięk i nie mógł ruszyć się z miejsca. Czuł jak jakieś potworne uczucie spływa na jego serce z każdą chwilą jej cierpienia. Chciał rzucić się tam i jej pomóc, jednak nic nie mógł zrobić. Nagle otworzył oczy i znowu był w swojej łazience w lochach. Odetchnął z ulgą, że nic takiego się nie wydarzyło. Jednak miał złe przeczucia. Wszedł do swojego dormitorium i bez słowa wyjaśnienia zepchnął przyjaciela z krzesła, rozbijając przy tym butelkę whiskey.
   -Stary co ty odwalasz?!- Krzyknął ciemnoskóry chłopak.
   -Zwijaj się, idziemy do zakazanego lasu.-Odpowiedział jakby to było coś naturalnego i zwyczajnego.
    Diabeł już bez niepotrzebnych pytań posłusznie zarzucił na siebie bluzę i wyszedł za przyjacielem. Wiedział że ze Smokiem nie ma dyskusji. Szli bardzo szybko i w mgnieniu oka przeszli przez całą szkołę. Przeprawiali się teraz przez zimne błonie. Wiatr raz za razem chłostał ich po twarzy, wywołując przy tym dreszcze.
    -Lepiej, żebyś miał poważny powód, wyciągania mnie na ten cholerny mróz.
  Draco nie dopowiedział, tylko dalej uparcie kroczył do lasu. Poszukiwania nie trwały długo, bo już przy samym wejściu dostrzegli buchające zielone światło. Blondynowi zaczęło szybciej bić serce, obawiał się, że już za późno i Hermiona właśnie skręca się z bólu. Biegł tak szybko, jak potrafił. Nie wiedział gdzie dokładnie prowadzą go nogi, ślepo słuchał swojej intuicji. Po chwili obaj stanęli przed niewielką polaną. Widok który zastali, obu całkowicie zszokował. Ginny nadal kuliła się ze strachu pod tym samym drzewem, a starsza gryfonka stała nad jakimś mężczyzną który wyginał się pod wpływem Cruciatusa.  Jej twarz była spokojna, lecz pełna pogardy i nienawiści. Był też drugi mężczyzna, lecz chłopacy nie mogli go dostrzec, ponieważ gdy tylko się pojawili, on zniknął. Zabini od razu podbiegł do Ginny, wziął ją na ramiona i z troską zaniósł do zamku.
   -Hermiona!- krzyknął Malfoy, a dziewczyna obróciła w jego stronę, gdy tylko go zobaczyła jej twarz złagodniała. Zaklęcie ustało, a ona rzuciła mu się w ramiona. Wtuliła się w jego ramie, łzy nie przestawały jej lecieć. Spojrzała na martwe ciało mężczyzny, leżące parę metrów dalej. 
   -Ja..ja nie chciałam...- Sama nie wierzyła w swoje słowa, a tym bardziej chłopak jej nie uwierzył. Jednak nie zwrócił na to uwagi, tylko jeszcze bardziej przycisnął do siebie dziewczynę. W życiu nie spodziewałby się, po niej czegoś takiego. Sam wiele razy kogoś zabijał, jednak ona?! 
    -Nikt się o tym nie dowie, jestem z tobą.-Oparł brodę o jej głowę i zastanawiał się co zrobić z ciałem. Jednak ku ich zdziwieniu, ono samo zniknęło. Po chwili zamieniło się w czarny pył, który rozwiał wiatr.
     -Lepiej stąd chodźmy...-Wyszeptał jej delikatnie do ucha po czym pociągnął w stronę zamku, dziewczyna jednak nie przestawała płakać. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że zabiła człowieka. ONA, Hermiona Jean Granger, najlepsza uczennica Hogwartu, perfekt naczelny Gryffindoru, zabiła człowieka bez powodu... Najgorsze w tym wszystkim było to, że tego nie żałowała.

__________
Z góry przepraszam za błędy i opóźnienie, ale post pisany na kolanie. :P Powiedzmy, że na razie mam słaby dostęp do internetu więc po prostu jakoś to dodałam. xD

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że mamy już ponad 10 000 wejść! Naprawdę uszczęśliwia mnie widok codziennie wzrastającej liczby odwiedzin. :) Każdego dnia mamy około 440 więc ja jestem jak najbardziej zadowolona! Oby tak dalej, oczywiście nie spocznę na laurach i postaram się brnąc jeszcze wyżej!

Tymczasem zapraszam do komentowania, naprawdę wasze słowa mnie motywują do dalszego pisania. Nawet głupie ,,Ciekawy rozdział. Czekam na więcej." Przynajmniej czuję, że moje słowa nie lecą w przestrzeń, tylko ktoś to czyta. :P

13 komentarzy:

  1. Lubię, lubię, lubię to !! ♥ Nareszcie blog, na którym Mionka nie jest zwykłą, cukierkową kujonką :D Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. O w dupe!
    kurde! Ona zabiła człowieka!
    a co się stało z tą dziewczyną zabitą , ze sztyletem w sercu?
    no chyba jej tak nie zostawili ?
    Boziuuuu kolejny rozdział po którym mam dreszcze :c

    ogólnie super rozdział ;p
    dodawaj szybko następną notke :D
    naprawde mnie zdziwiłaś tym, że Hermiona zabiła.
    no jestem w szoku xd
    czekam na następną notkę, którą masz dodać baaardzo szybko! :D

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem co powiedzieć :) Fajna notka , cieszę się z jednej strony że się tak skończyła , Malfoy i Zabini pomagają gryfonkom itd, ale z drugiej strony nie chce mi się wierzyć że nasza Hermionka .. zabiła . Coraz fajniej piszesz , naprawdę :) akcja toczy się w idealnym tempie . a ja ? nie mogę się doczekaj nowego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!!
    Wstawiaj szybko coś nowego!
    buziaki,
    Moni :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsze było to, że tego nie żałowała. Strasznie mi się podoba to zdanie. Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział mi się podobał, dobrze, że Draco i Blaise ruszyli nam pomoc dziewczynom, po wizji Mlafoy'a:)

    OdpowiedzUsuń
  7. <3 <3 <3 <3 #< 3<3 3Herma kohoś zabiła!!! hahaha <3 <3 kocham twoje opowiadanie!!!!!!! czeam na więcej!!!! Już nie mogę się doczekać!!!! <3 < 3 #

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietne. Szkoda tylko ze notki są takie krótkie . Ale naprawde opo mnie tak wkręciło . xD
    Czekam na nastepną notke i mam nadzieje ze bedzie ona szybko dodana xD

    pozdrowionka ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. hej hej ;p
    emm, zwykle nie pisze komentarzy ale dzisiaj się zdecydowałam ;)
    strasznie podoba mi się twój blog i śledzę losy Hermiony i Draco.
    tylko zastanawiam się czy ta zmiana Hermiony nie pojawiła się zbyt szybko. tak nagle. drastycznie xd
    może powinna powoli się zmieniać a tu bum! zabiiła człowieka.
    no ale wiesz, to tylko moja opinia, innym może to sie podobac ;p
    i tak będę czytała twojego bloga więc się mnie nie pozbędziesz :D
    czekam na kolejną notkę .

    ~zuzia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że w końcu skomentowałaś, bardzo mi na tym zależy! Oraz miło mi, że ktoś jednak czyta te moje wypociny. Co do szybkiej przemiany, to ja po prostu nie wiedziałam, jak to zrobić inaczej. W ogóle, czy da się stawać po woli złym?

      Usuń
    2. GŁUPIE ROZMYŚLANIA, POZIOM 2 :D

      hmm, myśle że tak naprawdę żaden człowiek nie rodzi się złym.
      muszą byc jakies sytuacje, które powoli zaczynają człowieka psuć od środka.
      i właśnie powoli ten ktoś zamyka się w sobie, przed światem, przyjaciółmi .
      tłamsi w sobie wszystkie przeżycia. Nie daje sobie pomóc.
      Dziękuję.

      ~zuzia.

      Usuń
    3. Są też tacy, którym po prostu sprawia to satysfakcję. Nie chodzi tu o żadne zamykanie się w sobie, tylko po prostu o satysfakcję.

      Usuń
    4. mhm, satysfakcja.
      no właśnie. chyba o tym zapomniałam.
      o satysfakcji.

      Usuń