Jest to pierwszy rozdział, jednak przez przypadek go usunęła i musiałam napisać od nowa :( Starałam się zrobić tak jak było pierwotnie.
__________________________________________
Hermiona błąkała się po ulicach Londynu. Zimny deszcz mieszał się z jej gorzkimi łzami. Nie wiedziała co ma z sobą zrobić, czuła się taka bezużyteczna i nikomu nie potrzebna. Nie mogła usunąć z myśli widoku jej chłopaka, w ramionach innej. To było poza jej możliwościami. Czuła w sobie taki smutek, a potem nawet i gorycz. Nie pamiętała o czasie, który uciekał jej jak piasek, przez palce. Dla niej wszystko stało w miejscu. Wspomnienia, marzenia, plany na przyszłość. Teraz patrzyła na to inaczej, nic nie było takie same. Podniosła głowę do góry i wpatrywała się w gwiazdy, które nieśmiało przebijały się przez chmury. Jakby bały się, że gdy jaśniej zaświecą, ktoś z zazdrości je zdmuchnie. Takie piękne, choć ledwo widoczne. Stała na środku jezdni, w deszczu. Nie przejmowała się tym. Napawała się przyjemnym zapachem powietrza, który delikatnie ją uspokajał. Grzmoty piorunów i stukot kropel, były jak jej własna symfonia. Uwielbiała noc i to, że okrywała wszystko zasłoną z tajemniczości. A była to jedna z tych nocy, w których nie ma nadziei na świt.* Szła dalej. Każdy krok był automatyczny i nienaturalny.
W tym samym czasie Draco kierował swoim najnowszym czarnym mercedesem. Nie mógł skupić się na jeździe. Ciągle myślał o wojnie w Hogwarcie. Tyle ludzi przez niego zginęło. Może i nie lubił tych ludzi co tam zginęli, oraz przez wszystkie lata gardził i pomiatał nimi. Jednak świadomość, że oni wszyscy zginęli przez niego, na pewno nie była dla niego najłatwiejsza. Spojrzał w zamyśleniu na Mroczny Znak. Często zastanawiał się, co by było gdyby nie wpuścił dementorów do zamku? Gdyby sprzeciwił się Voldemortowi? Pewne jest tylko to, że teraz by nie żył, ale czy tamci by żyli? Podniósł wzrok, a jego oczom ukazała się drobna brunetka. Automatycznie nacisnął hamulec. Słychać było tylko pisk, a samochód zatrzymał się kilkanaście centymetrów przed nią. Draco zaczął szybciej oddychać, również jego serce przyśpieszyło. Siedział jeszcze chwilę przed kierownicą cały czas zszokowany. W końcu mowa mu wróciła, a on sam wyleciał przez drzwi jak oparzony, z zamiarem opieprzenia tej osoby. Jednak gdy ta się tylko odwróciła, on momentalnie rozpoznał w niej Hermione.
-Granger do cholery jasnej! Co ty tu robisz!? Życie Ci nie miłe!? Masz szczęście, że jeżdżę dobrym samochodem i zdążyłem zahamować, bo by krucho z tobą było!- Chłopak krzyczał ze zdenerwowania. Po chwili zauważył, że cała dygotała z zimna. Długo się nie zastanawiając zdjął z siebie marynarkę i zarzucił jej na ramiona. Chciał coś powiedzieć, ale ona tylko chwyciła różdżkę i jednym ruchem teleportowała się do swojego pokoju. Zostawiając go samemu sobie. Gdy tylko znalazła się w czterech ścianach swojego domu, zrzuciła przemoknięte ciuchy i ubrała jedną z za dużych koszulek. Długo nie mogła zasnąć. Była wściekła na obu tych ,,męskich idiotów". Miała ochotę im to wygarnąć w twarz, tu i teraz, na szczęście zostały jej resztki zdrowego rozsądku i została w domu.
__________________________*Antoine de Saint-Exupéry
Kocham Twój blog!
OdpowiedzUsuńJest genialny!
Krótki, ale ja poprawię swoje Dramione. twoje bardzo mi się podoba :*
OdpowiedzUsuń~Carino